Dzika Polska. Tam gdzie wciąż rządzi natura – recenzja

Dzika Polska. Tam gdzie wciąż rządzi natura, to książka, która obiecuje wiele. Przede wszystkim, obiecuje odpowiedź na pytanie, czy w Polsce wciąż można odnaleźć prawdziwie dzikie miejsca. Czy istnieją jeszcze obszary, których nie zdołała zniszczyć cywilizacja? Jeśli takie istnieją, czy są w ogóle dostępne dla zwykłego zjadacza chleba, czy ukryte gdzieś i niedostępne dla maluczkich?

Magdalena Dziadosz, autorka Dzikiej Polski, to, podając za wydawnictwem: „w teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, w praktyce dziewczyna od komunikacji. Wiecznie rozdarta między miłością do fal i skał — równie chętnie godzinami wpatruje się w szumiący ocean, jak maszeruje graniami najwyższych gór Europy. (…) Wielokrotnie przemierzyła wzdłuż i wszerz Mołdawię, Włochy i Grecję, jednak jej serce bije gdzieś w Ameryce Południowej, pewnie na jednym z andyjskich szczytów, w połowie drogi między Oceanem Spokojnym a Amazonią.Moim zdaniem, mimo powyższych deklaracji, serce autorki bije jednak gdzieś w ostatnich dzikich rejonach Polski.

Książka Magdaleny Dziadosz przybliża czytelnikowi 72 ciekawe miejsca, podzielone na trzy większe regiony Polski: wybrzeże Bałtyku i pas pojezierzy, Niziny Środkowopolskie oraz Wyżyny, Kotliny Podkarpackie, Sudety i Karpaty. Każdy opis zawiera piękne zdjęcia, opis zarówno samego miejsca, jak i ciekawostek historycznych, a także informacje o tym w jaki sposób można aktywnie dany rejon zwiedzić (pieszo, na rowerze, drogą wodną), kiedy najlepiej jechać (żeby docenić najpiękniejszy czas dla roślinności, lub uniknąć największego tłoku) oraz w jaki sposób najlepiej dojechać i gdzie ewentualnie zostawić samochód.

Co rzeczywiście ciekawe, autorka zapoznaje nas z miejscami mniej oczywistymi, które znajdziemy na obrzeżach miast, czy w pobliżu ruchliwych dróg. Z miejscami, które nie każdemu przychodzą na myśl od razu, kiedy myśli o „najdzikszych zakątkach Polski”. Piękne zdjęcia pomagają nam przenieść się w te niezabetonowane miejsca, w których przyroda gra pierwsze skrzypce. A dla najlepszych obserwatorów, każda dzika miejscówka posiada ściągę roślin oraz zwierzęcych mieszkańców, które można w danym miejscu zaobserwować.

Żeby jednak nie było tak kolorowo, warto zaznaczyć, że wbrew temu, co obiecuje nam tytuł, przedstawione w książce miejsca nie są całkowicie pozbawione ludzkiej ingerencji. Choć nie panoszy się tam cywilizacja wraz z betonozą, to miejsca te nie są całkiem dzikie. W każdym znajdziemy wybudowane przez ludzi rzeczy – ścieżki, dróżki, mosty – lub pozostałości ludzkiej ingerencji. Czy jednak ten fakt skreśla opisane miejsca z listy „dzikich zakątków Polski”? Pozostawię to dla indywidualnej oceny. Moim jednak zdaniem nie. Myślę, że autorka przedstawiła nam możliwie najdziksze, ale jednak przystępne dla każdego miejsca. Miejsca, które każdy z nas może zobaczyć, bo nie wymagają od nas przygotowania do wielkiej wyprawy.

Warto też na koniec dodać, że nie jest to z pewnością książka, którą można przeczytać w jeden wieczór i odhaczyć na liście przeczytanych książek. To znaczy… pewnie można ją w jeden wieczór przeczytać, ale zwyczajnie nie warto. Myślę, że lepiej tę lekturę potraktować jako przewodnik, może inspirację dla najbliższego weekendu, wakacji. Zgodzę się z wydawnictwem, które twierdzi, że jest to „zbiór inspiracji, które wskażą, dokąd się udać, by móc chłonąć przyrodę wszystkimi zmysłami. Gdzie warto je wyostrzyć, by zaobserwować unikatowy świat fauny i flory, wypatrzyć rzadko spotykane, chronione lub zagrożone gatunki. Gdzie poczuć prawdziwie zachwycającą potęgę natury i dostrzec jej najbardziej czarujące oblicza.” Jeśli o mnie chodzi, mam już upatrzone kilka miejsc do odwiedzenia w ciągu najbliższych miesięcy.

Marta Kmita

Podeślij produkt lub artykuł do przyjaciela:

Jeden komentarz

Możliwość komentowania została wyłączona.