Powojenna Warszawa, muzyka i śpiew operowy. Próby przeżycia w ciężkich czasach i odnalezienia siebie, a także wątek kryminalny oraz wielka miłość. To wszystko można znaleźć w jednej powieści – Opera na trzy śmierci, autorstwa Sylwii Stano.
Sylwia Stano to kulturoznawczyni, doktor nauk humanistycznych, pisarka, dziennikarka, promotorka czytelnictwa, przedsiębiorczyni, a także jedna z najbardziej kreatywnych postaci w polskim biznesie. Jest również wnuczką polskiej śpiewaczki operowej – Niny Stano. To właśnie jej życie miało dać impuls do napisania powieści Opera na trzy śmierci.
Co znajdziemy w środku? Zgliszcza Warszawy w roku 1946 i ludzi, którzy próbują jakoś przetrwać i odnaleźć się w tej ciężkiej sytuacji. Jest też Gustawa Starewicz, młoda dziewczyna, która pomimo ogromnej biedy, potrafi się cieszyć najdrobniejszymi rzeczami. Jest śpiewaczką operową, która właśnie poprzez śpiew próbuje znaleźć i wyrażać siebie. Dziewczyna nie ma większych perspektyw na rozwój, jednak kiedy na jej oczach umiera jej niegdysiejsza opiekunka oraz mistrzyni – dostaje swoją szansę. Ma bowiem zastąpić nagle zmarłą diwę na jej koncertach w Puszczy Białowieskiej.
Gustawa korzysta z szansy, jaką daje jej los i wyjeżdża, by zamieszkać w cyrkowym wozie w samym sercu puszczy (ależ cudowna perspektywa!). Tam nie tylko ma szansę odkryć cały muzyczny potencjał, jaki w niej drzemie, ale również – wziąć udział w rozwiązaniu zagadki kolejnych tajemniczych śmierci.
Tyle teorii. Za każdym razem, kiedy ktoś pytał mnie o tę książkę, odpowiadałam jednym słowem – oniryczna. Nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy raczej efekt ten został osiągnięty poprzez oszczędną formę i brak szczegółowych opisów. Wiem jednak, że uczucie tej oniryczności, jakby śledzenia snów a nie realnych wydarzeń z życia bohaterów towarzyszył mi przez całą książkę. Jest to z pewnością bardzo ciekawy zabieg, ale nie dla każdego zjadliwy w odbiorze.
Sama książka i historia w niej zawarta były wyjątkowo ciekawe, zwłaszcza poprzez pięknie opisaną odradzają się z ruin Warszawę, oraz dzikość Puszczy Białowieskiej (która w moim sercu ma swoje specjalne miejsce). Motyw opery i pokazanie nie tylko samych męczących występów, ale również alternatywnych koncertów dla wąskiego grona odbiorców, czy też intryg (!) pomiędzy śpiewaczkami dodawały ogromnego smaczku tej historii. A jako wisienka na torcie – zderzenie miejskich jasnowidzów i wiejskich szamanów oraz magia dzikiej puszczy.
Dodatkowy plus należy się za pokazanie różnych oblicz miłości – rodzicielskiej, romantycznej; takiej od zawsze i takiej, która pojawia się nagle. Ale przede wszystkim takiej, dla której warto (czy aby na pewno?) zrobić wszystko.
Niestety, żeby nie było tak cukierkowo, na minus trochę odbieram wątek kryminalny – wpleciony jakby na siłę, trochę pomijany i nie do końca dopracowany. Choć pomysł był ciekawy – myślę, że książka bez niego, a przede wszystkim bez prób szukania prawdy przez Gustawę – byłaby dużo lepsza.
Podsumowując: Opera na trzy śmierci to naprawdę solidny debiut. Książka ciekawa, malownicza i oniryczna. Przybliża nam życie w powojennej Warszawie (choć ciężkie, to naprawdę kolorowe!) oraz cudowną dzikość Puszczy Białowieskiej. Myślę, że jeśli autorka w przyszłości skupi się jednak na wątkach obyczajowych – będzie to strzał w dziesiątkę!